Kolejny etap za nami!
Prace planowo zaczęliśmy w środę tydzień temu, a wczoraj zalewaliśmy strop. Gdy mieliśmy już postawione stemple, zadeskowany strop, słupy i schody, poczułam wtedy, że to jest mój wymarzony domek. Oczywiście zaczęło się wtedy planowanie, co gdzie stanie i w ogóle, ale na to muszę jeszcze cierpliwie poczekać. Czytałam gdzieś, że podczas budowy, cierpliwość to bardzo pożądana cecha, nad którą muszę jeszcze popracować… No i te schody, oh. Wcześniej się nad nimi nie zastanawiałam, ale jak już je zrobili to się zakochałam. I jeszcze w łazience pod schodami będzie dużo miejsca, które wygospodarujemy na pralkę i jakieś półki, bo z pralni na górze zrezygnowaliśmy. Będzie tam dodatkowe miejsce na przechowywanie rzeczy.
Z zalewaniem stropu poszło nam sprawnie, prawie…. Beton zamówiliśmy na 15, ale Panom zeszło dłużej na jednej budowie i przyjechali dopiero o 16. Gdy już byliśmy przy końcu wylewania, okazało się, że zabrakło nam pół metra betonu. No i co, trzeba było przywieźć. Śmieszna sytuacja, ale na szczęście nie musieliśmy nic dopłacać za dodatkowy transport. Skończyliśmy, gdy już było ciemno, zmęczeni i zarazem szczęśliwi, że mamy to już za sobą.
Tak jak wcześniej pisałam, na ten rok kończymy prace na stropie, co nie oznacza, że robimy sobie zimową przerwę. Po upływie wymaganych 28 dni, albo trochę później, demontujemy stemple i deski. Zdecydowaliśmy, że sami wymurujemy sobie ścianki działowe i gdy tylko pogoda na to pozwoli to zabieramy się ostro do pracy. Okres zimowy to czas na podjęcie dalszych decyzji inwestycyjnych, szukanie kolejnych wykonawców (tynki, posadzki) i przygotowanie się do wzięcia kredytu, bo z początkiem marca planujemy ruszać z dalszą budową.